Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Cicha woda ze Lwowa

15 maja 2009 | piątek+ | Stefan Szczepłek
źródło: Forum

Zbigniew Kurtycz – piosenkarz i kompozytor, o kasztanach na Wałach Hetmańskich, meczach tenisowych, grze o mistrzostwo Polski, czerwonych makach i estradzie

RZ: Próbowałem namówić pana na rozmowę wcześniej, ale pan zawsze mi uciekał, mówiąc, że będzie okazja na 90-lecie urodzin. No i teraz nie ma pan wyjścia. W sobotę kończy pan 90 lat, wciąż pan śpiewa na estradzie i gra w tenisa. Jak to się robi?

Zbigniew Kurtycz: Przede wszystkim, dlaczego mówisz mi na pan. Jesteśmy młodymi ludźmi...

Mnie to nie przejdzie przez gardło z powodów kulturowych, ze względu na szacunek dla pana. Moją dyskusyjną młodość pominę.

Jak chcesz, rybeńko. Po drugie – w tenisa już nie gram. Ostatnie pojedynki stoczyłem przed trzema laty, kiedy w dwóch krótkich setach pokonałem Bohdana Tomaszewskiego. Mimo że on jest ode mnie młodszy chyba o dwa lata. A jakieś pięć lat temu razem ze swoim stałym partnerem deblowym Zbyszkiem Tyczyńskim zmierzyliśmy się z Agatą Passent i jej ojcem Danielem. Agatkę znam od dziecka. Kiedy jej matka Agnieszka Osiecka przyprowadzała ją na korty Legii, zwykle nie miała czasu, musiała lecieć do jakiegoś studia i wtedy mówiła: – Zbysiu, popatrz na nią trochę, ja niedługo wrócę. Agata została pod moim okiem mistrzynią juniorek, więc kiedy razem z ojcem stanęła przeciw nam, wydawało się, że nie mamy szans. I wiesz co – wygraliśmy. Całe korty się zbiegły, żeby zobaczyć, jak gra Kurtycz z Tyczyńskim.

Żałuję, że nie widziałem. Ale byłem świadkiem innego pańskiego popisu na korcie, a...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8318

Spis treści
Zamów abonament