Mistrzostwa Europy w narzekaniu
To prawda, Polacy mają małe doświadczenie w budowie stadionów i autostrad. Lobbing w wielkich organizacjach też wychodzi nam średnio. Ale Euro 2012 pokazuje, że najgorsi jesteśmy w świętowaniu własnych sukcesów – pisze dziennikarz „Rzeczpospolitej”
Do finałów piłkarskich mistrzostw Europy został rok. Jedno miasto ciągle nie jest pewne, czy nie zabiorą mu przyznanych meczów. W drugim stadion wprawdzie już stoi, ale nie wiadomo, czy po Euro będzie miał kto na nim grać. W stolicy prace nad nową linią metra z centrum pod stadion są tak opóźnione, że skończenie ich do mistrzostw wydaje się nieprawdopodobne. Bulwarówki może nie krzyczą już z pierwszych stron, jak wcześniej: “Zabiorą nam mistrzostwa!”, ale zapowiadają wstyd.
To nie Polska i Ukraina w 2011 r. Tak bywało w Austrii i Szwajcarii przed ich turniejem w 2008 r. W Zurychu trwały akrobacje z przebudową stadionu, w Genewie po bankructwie klubu Servette trzeba było utrzymywać stadion, na którym na co dzień nie było meczów, a w Wiedniu metro na Prater powstawało w ostatniej chwili. Cztery lata wcześniej w Portugalii do końca uwijano się przy wykańczaniu stadionów. Było ich tam zresztą zdecydowanie za dużo, aż dziesięć, bo każde większe miasto miało ambicje i uważało, że i jemu jakieś mecze się należą. Dziś niektóre z nich są dla samorządów kulą u nogi.
Numer stulecia
Jakby sięgnąć jeszcze bardziej wstecz, okazałoby się, że swoje wpadki mieli i Holendrzy z Belgami w ME...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta