Wielki zderzacz andronów
O tym, czy fizycy mogą niechcący zgładzić świat, o miłości pisarzy i filmowców do odkryć naukowych, o rzeczywistości jeszcze ciekawszej i bardziej złożonej od fikcji oraz filmie „Anioły i demony” z doktorem Markiem Pawłowskim z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku rozmawia Krzysztof Kowalski
RZ: Od dziś można oglądać w kinach wielkiego amerykańskiego aktora Toma Hanksa w obrazie „Anioły i demony”. Film jest fabularny, ale kanwą są badania naukowe, i to nie byle jakie, z dziedziny cząstek elementarnych. Sądzi pan, że szeroka publiczność to strawi? Będzie sukces?
Marek Pawłowski: Filmu jeszcze nie widziałem, ale miałem w ręku książkę, na podstawie której powstał scenariusz.
Autor Dan Brown ma na swoim koncie między innymi inny bestseller – „Kod Leonarda da Vinci”. Obie książki się uwiarygodniają, udając, że czerpią z dokonań nauki. Obie dla wielu osób są znakomitym czytadłem.
Poza tym „Anioły i demony” zrealizował sprawny reżyser, zaangażował gwiazdę światowego kina, dysponował dużym budżetem, jednym słowem – sukces murowany. To zresztą niejedyny przypadek sukcesu filmowego – przepraszam za wyrażenie – żerującego na poletku sciencji.
Najlepszym, a zarazem najbardziej znanym przykładem jest serial filmowy „Star Trek”.
I pan to mówi tak spokojnie? Dan Brown ujawnia, że prace prowadzone w ośrodku naukowym CERN pod Genewą, gdzie działa LHC – Large Hadron Collider, czyli Wielki Zderzacz Hadronów – grożą totalną zagładą.
Ale co w tym niepokojącego?
Na miłość boską, jak to co? Fizycy żonglują tam cząstkami i antycząstkami, materią i antymaterią, wystarczy chwila nieuwagi, zaniedbanie, a choćby i czyjaś zła wola, aby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta