Nie kpić z rozpaczy
"De profundis" Wojciecha Wencla to treny, poetycki apel poległych, a nie fraszki i oceniajmy je właściwą miarą. Nie ma w nich nekrofilii, lecz świadomość, że ojczyzna to wspólnota żywych i umarłych
Opublikowany w „Plusie Minusie” szkic Andrzeja Horubały o poezji Wojciecha Wencla jest kuriozalnym przykładem tego, co jakiś czas temu na tych łamach nazwałem „krytyką ułatwioną”. Po jego lekturze, jak i po trosze po lekturze wcześniejszego tekstu o Mrożku zmieniłbym może tylko określenie „krytyka ułatwiona” na „bokserska”.
Oto metoda krytyczna Horubały: wybieramy sobie za cel „celebrytę”, „pupila” czy „prymusa”, a potem obrzucamy go seriami mocnych, apodyktycznych, ciosów-formułek. Do tego obowiązkowo szyderczy uśmieszek, protekcjonalny, nawet autorytarny tonik zadufanego w sobie znawcy, co to wie, jak powinna wyglądać wielka literatura i chętnie udziela na ten temat rad bohaterom swoich tekstów, czasem nawet łaskawie ich chwaląc. No i kilka insynuacji na temat niskich powodów kierujących pisarzami – pieniądze, seksualne obsesje, alkoholizm… Tak spreparowany pisarz łatwo pada na deski.
Zadawanie ciosów poniżej pasa, szarpanie przeciwnika, a nawet szarpanie za bokserki. Tak, moim zdaniem, lubi zwyciężać krytyk Horubała.
Najnowszy tomik Wencla uważam za książkę bardzo ważną, bardzo piękną, potrzebną. „De profundis” znakomicie wpisuje się w tak istotny dla naszej literatury nurt liryki obywatelskiej, zaangażowanej i politycznej, nurt właściwie w niej nieobecny po roku 1989. Tom Wencla jest też jest próbą poetyckiego przeniknięcia sensu polskiej historii, zwłaszcza tego, co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta