Jak Polacy zdecydują, tak będzie
Gdyby Stanisław Kania zdecydował się trwać na stanowisku I sekretarza, wprowadzenie stanu wojennego wciąż pozostawałoby tylko w sferze planów
Czy stan wojenny był nieuchronny? To pytanie pada już od blisko 30 lat, wciąż budząc zrozumiałe emocje. Jeśli odrzucimy determinizm historyczny, którego zwolennicy mają na to pytanie bardzo prostą odpowiedź (skoro nastąpił, to był nieuchronny), stajemy wobec pokaźnej liczby pytań, na które historycy udzielają różnych odpowiedzi. Dwa wśród nich powracają najczęściej: o rzeczywisty stosunek kierownictwa PZPR do „Solidarności” oraz o rolę Kremla w doprowadzeniu do stanu wojennego.
Rozpocząć wypada od przypomnienia, że przygotowania do siłowej rozprawy z ruchem, który miał doprowadzić do powstania „Solidarności”, rozpoczęto jeszcze w trakcie sierpniowych strajków w 1980 r. Już 16 sierpnia rozpoczął prace Sztab Akcji „Lato ’80” kierowany przez wiceministra spraw wewnętrznych gen. Bogusława Stachurę. 27 sierpnia na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR nadzorujący pracę sztabu Stanisław Kania tak mówił o pierwszych wynikach jego działań: „Rozpatrywana jest też możliwość zdobycia portów Północnego i w Świnoujściu. Zadania tego nie można powierzyć wojsku. Robi się rozpoznanie, czy mogłaby tego dokonać Milicja Obywatelska. To nie jest sprawa prosta i łatwa, trzeba mieć też świadomość grożących konsekwencji. Nawet jeśli się porty zdobędzie – to co potem? Kto je będzie obsługiwał? Potrzebni fachowcy”.
Doktryna Kani
Widać z tych słów, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta