Jak zmarł urzędnik premiera
Śledczy nie sprawdzili, z kim dyrektor generalny KPRM mógł się kontaktować przed śmiercią
W nocy z 22 na 23 grudnia 2009 r. w swoim domu w Głoskowie pod Warszawą zmarł 48-letni Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, członek rady nadzorczej polskiego giganta paliwowego PKN Orlen.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przez niespełna rok badała sprawę, nie miała wątpliwości – to było samobójstwo. Uznała, że Michniewicz się powiesił i nikt go do tego nie namawiał lub podżegał.
O której nie żył
Jednak z materiałów śledztwa umorzonego 22 września 2010 r. wynika, że działania prokuratury mogą budzić wątpliwości. Ma je rodzina zmarłego.
– Mam wiele zastrzeżeń do pracy prokuratury, ale sprawa jest dla mnie zbyt bolesna i nie chcę, aby było to roztrząsane w mediach – mówi „Rz” jeden z bliskich zmarłego.
Z ustaleń „Rz” wynika, że lekarz prowadzący sekcję zwłok nie określił godziny zgonu Michniewicza. To podstawa każdego śledztwa wyjaśniającego okoliczności śmierci: samobójstwa, wypadku czy zabójstwa.
Dlaczego tego nie ustalono? Jak usłyszeliśmy w prokuraturze, tak zdecydowała osoba prowadząca śledztwo.
– Czas zgonu jest istotnym elementem sekcji zwłok. Jeśli tego brakuje, jest to poważne uchybienie – zaznacza Dariusz Barski, były prokurator krajowy.
Powieszonego urzędnika znalazł 23 grudnia o godz. 9.20 rano jego kierowca. Ostatni znak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
