Cena schodzi na plan dalszy
Z Januszem Koczykiem, kolekcjonerem, o zbieraniu przedmiotów muzealnej klasy i ich cenach
Rz: Zbiera pan wyjątkowe dzieła sztuki i przedmioty rzemiosła artystycznego z dwudziestolecia międzywojennego. Jak to się zaczęło?
Janusz Koczyk: Przypadkiem. W 2000 roku wpadła mi w ręce cukiernica Kula, zaprojektowana przez Julię Keilową. Tak mnie zachwyciła, że nie tylko ją kupiłem, ale zacząłem poznawać historię sztuki dwudziestolecia międzywojennego. O Julii Keilowej nic wcześniej nie wiedziałem. Najpierw w antykwariatach wyszukałem m.in. katalogi wyrobów warszawskich wytwórni platerów, tzn. Frageta, braci Henneberg, Norblina. Kolejno zacząłem kupować piękne przedmioty użytkowe, przede wszystkim sztukę stołu: sztućce, cukiernice, świeczniki. W moim domu wiele z tych przedmiotów nadal pełni swoje pierwotne funkcje.
Ile zapłacił pan za cukiernicę?
2 tysiące złotych. Wydawało mi się wówczas, że są to kosmiczne pieniądze. Dziś wiem, że jak zbiera się z pasją, to kwestia ceny schodzi na dalszy plan.
Następnie zainteresował się pan grafiką artystyczną. Za rekordową cenę 21 tys. zł kupił pan w 2009 roku jedyną zachowaną grafikę Jana Gotarda pt. „Alchemik".
Na krajowym rynku pojawia się niewiele muzealnej klasy dzieł, bo prawie wszystkie trafiły do muzeów. „Alchemik" Gotarda to dzieło wyjątkowe w sensie estetycznym i jeśli chodzi o rzadkość. Zgadzam się z tym, co w wywiadach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta