Nasze zjawy lepsze od Halloween
Zarządcy zamków i pałaców zaprzęgli słynne duchy do promocji samych obiektów i polskiej historii
Biała Dama, okrutne kasztelanki, Czarny Pies, księżniczka Daisy czy Garbaty Janek i rozmaici podstępni rycerze przeniewiercy. Dawniej w legendach i podaniach ludowych straszyły i udowadniały, że życie wbrew zasadom głoszonym przez Kościół, brak szacunku dla ludzi, niewierność ojczyźnie grozi wiecznym potępieniem. Albo inaczej – że służba wspólnemu dobru nie ma kresu.
Dziś, gdy Polskę zalewa moda na koszmarne świętowanie pogańskiego Halloween, wydają się upiorną arystokracją w porównaniu z dyniogłowym plebsem. I nadal pełnią swoją misję. Tym razem wcielone w skład muzealnego czy marketingowego personelu promują polską historię, tradycję, przypominając o dawnych legendach.
Na zamkowym etacie
Jeszcze w okresie upiornego czasu Polski Ludowej autor książek dla dzieci i młodzieży Stanisław Pagaczewski, twórca przygód niezapomnianego Baltazara Gąbki, popełnił powieść „Gospoda pod Upiorkiem". Opisywał w niej przygody dziennikarza Eligiusza Rysia, który na zamku w Wiśniczu natrafia na zlot straszydeł. Dobre i złe duchy na czele z diabłami Borutą i Rokitą zwierają szyki, by bronić polskiego zamku przed zakusami amerykańskiego kapitalisty, który zauroczony pięknem zamku, planuje zakupić go, rozebrać i przewieźć do Stanów.
Polskie zmory wypełniły swoją misję, zamek w Wiśniczu stoi, jak stał. A duchy? Choć w III RP upiornej konkurencji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta