Kino czasu kryzysu
Michał Oleszczyk | Dyrektor artystyczny festiwalu w Gdyni mówi Barbarze Hollender o kondycji polskiego filmu.
Festiwal jest dobry, jeśli dobre są filmy. Poprzedni rok – z „Idą", „Papuszą" czy „Chce się żyć" – był znakomity. Krytycy pisali, że najlepszy po 1989 roku. Trudno będzie go powtórzyć.
Michał Oleszczyk: Nie odpowiadam za stan polskiego kina; mogę wybierać tytuły spośród tych, które zgłaszają producenci. Ale, oczywiście, ma pani rację i wiele osób uprzedzało mnie, że ten sezon będzie słabszy od poprzedniego. Nawet zgłoszeń było mniej. Przed rokiem 42, teraz – 31. Myślę jednak, że udało się nam się zakwalifikować do głównego konkursu 13 interesujących filmów. Nie miałem wrażenia, bym poruszał się po jałowej ziemi.
Jaki więc ten rok będzie?
Nie mogę jako dyrektor festiwalu recenzować filmów. Powiem jedynie, że to wyraźnie konkurs czasu kryzysu. Większość twórców opisuje świat w stanie rozpadu. Mamy tylko jedną komedię – debiut Grzegorza Jaroszuka „Kebab i horoskop", też zresztą specyficzną, bo bez jednego uśmiechu.
Debiutów nie ma dużo.
Trzy, ale ciekawe. Od kina gatunkowego – rasowego thrillera „Jeziorak" Michała Otłowskiego do „Hardkor Disko", gdzie Krzysztof Skonieczny szuka własnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta