W rzutach nasza nadzieja
Jutro w Zurychu początek mistrzostw Europy. Polacy chcą z nich przywieźć dziesięć medali.
Są malkontenci, którzy powtarzają, że mistrzostwa Europy już nie mają takiego uroku jak dawniej. Ale trzeba przyznać, że jest w tym sporo racji. Odkąd w 1983 roku w Helsinkach odbyły się pierwsze mistrzostwa świata, rywalizacja o tytuł najlepszego lekkoatlety w Europie straciła swój blask. To już nie są drugie najważniejsze zawody po igrzyskach olimpijskich, na które kibice oczekiwali z wypiekami na twarzy.
Część sportowców i trenerów traktuje je jak kulę u nogi. Szczególnie w roku olimpijskim, gdyż zwykle odbywają się miesiąc przed igrzyskami. Ale zaczynające się we wtorek mistrzostwa Europy w Zurychu, mimo iż nie mają takiej rangi jak ponad 30 lat temu, są najważniejszą imprezą lekkoatletyczną w tym roku i pojawi się na nich większość najlepszych zawodników ze Starego Kontynentu.
Spokojna głowa
Większość z tych, którzy nie pojawią się w Szwajcarii, została wyeliminowana przez kontuzje. Polskich kibiców najbardziej może rozczarować nieobecność Anny Rogowskiej. Mistrzyni świata w skoku o tyczce z Berlina (2009) bardzo chciała wystartować, ale na przeszkodzie stanęły problemy z kolanem.
Mistrzostwa Europy, mimo że nie mają takiej rangi jak dawniej, są najważniejszą imprezą lekkoatletyczną w tym roku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta