Procesy gettowe
Na wokandę trafiały drobne kradzieże, dziś należące do wykroczeń, ale zdarzały się sprawy, które zasługują na miano „wielkich procesów sądu Litzmannstadt getta". Jednym z nich był proces morderców Litwaka.
9 października 1941 r. w łódzkim getcie popełnione zostało morderstwo. Okoliczności jak zwykle były drastyczne, a powód błahy – zatarg o zwrot pieniędzy przy grze w stossa. Mordercą był szwagier ofiary – Szlojme Bornsztajn/Bernstein. Proces oskarżonego o morderstwo Litwaka, pierwszy taki w Sądzie gettowym, zapowiedziany został na 18 grudnia 1941 r., ale jak to często bywa, termin rozprawy przesunięto na 24 grudnia, by wyznaczyć wcześniej obrońcę. Wreszcie proces ruszył i okazało się, że przewód sądowy ulegnie znacznemu skróceniu, albowiem świadkowie zabójstwa, uczestnicy hazardowej partyjki stossa, już zostali deportowani. Ustalenie stanu faktycznego nastąpiło na podstawie wyjaśnień oskarżonego. Zadał on cios ofierze klamką, noszoną stale przy sobie jako narzędzie obrony, w chwili gdy ofiara usiłowała zadać mu cios nożem.
Głos zabrał dr Kitz...
Po zamknięciu przewodu sądowego głos zabrał prokurator dr Kitz. Mowę tego wiedeńskiego prawnika wypada przytoczyć w całości, w takiej wersji jak ją przedstawia kronika łódzkiego getta:
„Prokurator dr Kitz (z Wiednia) w swej krótkiej mowie nie żądał wyroku śmierci, lecz wyraził pogląd, że wyrok musi być adekwatny do obecnych warunków życia w getcie i do epoki, w której żyjemy. (...) w kryminalistyce rzadko byli mordercy wśród Żydów, co należy tłumaczyć ich wysokim poziomem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta