Ułaskawienie to nie tylko kwestia smaku
Przy stosowaniu prawa łaski w przyszłości społeczeństwo nie powinno mieć wrażenia, że akta sprawy się nie liczą, a istotne jest jedynie to, czy wnioskujący o nie zna prezydenta – piszą profesorowie.
Ostatnio doszło do wydarzeń, których nie doświadczaliśmy od ponad 25 lat. Po pierwsze, ułaskawienie czterech oskarżonych w trakcie trwającego procesu karnego. Po drugie, uchwalenie w trybie charakterystycznym dla stanu wyjątkowego ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, błyskawiczne jej podpisanie przez prezydenta i niezwłoczna promulgacja. Prawo stało się w ten sposób jądrem polityki, instrumentem, za pomocą którego realizowane są określone cele. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że każda z wymienionych spraw łączy się z wieloma fundamentalnymi wręcz zastrzeżeniami i wątpliwościami.
Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek aktualna staje się antyczna formuła, że prawo jest sztuką dobrego i sprawiedliwego, uzupełniona o wskazanie, że prawo jest fundamentem demokratycznego państwa wyznaczającym granice między tym co dopuszczalne a tym co zabronione. Te granice mają szczególne znaczenie w odniesieniu do organów władzy publicznej, działających z mocy konstytucji na podstawie i w granicach prawa (art. 7).
Musi być wyrok, i to prawomocny
Do organów władzy publicznej nie ma zastosowania zasada przewidziana dla obywateli: „co nie jest wyraźnie zabronione, jest dozwolone". W tym kontekście poszukiwać należy odpowiedzi na pytanie dotyczące ułaskawień: czy taki akt w trakcie trwającego postępowania karnego to „tylko" naruszenie dobrych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta