Ostatni szturm na twardy brexit
Parlament ma kilka dni na związanie Johnsonowi rąk w negocjacjach z Unią. Brytyjska demokracja wytrzyma to starcie?
Już kilkanaście minut po dziewiątej Boris Johnson przyjmował we wtorek na Downing Street ośmiu torysów, którzy nie zgadzają się na wyprowadzenie za wszelką cenę kraju z UE 31 października. Ale rozmowa nie przebiegała w dobrej atmosferze. Dlatego około południa na stronie internetowej Izby Gmin wśród 18 deputowanych, którzy poparli projekt ustawy mającej wytrącić z rąk premiera inicjatywę w negocjacjach z Brukselą, pojawiły się nazwiska ośmiu porannych gości, w tym byłego kanclerza skarbu Philippa Hammonda i byłego sekretarza sprawiedliwości Davida Gauke'a. Co gorsza, zaraz potem były wiceminister sprawiedliwości Phillip Lee ogłosił, że przechodzi do Liberalnych Demokratów, pozbawiając torysów większości nawet przy wsparciu 10 unionistycznych deputowanych z Ulsteru.
To jednak dopiero początek kłopotów Johnsona. Ustawa, która miała być po raz pierwszy głosowana w nocy z wtorku na środę i która została napisana z inicjatywy deputowanego laburzystów Hilary'ego Benna, zakłada, że rząd albo do 19 października wynegocjuje z Unią nowe porozumienie i uzyska jego ratyfikację w Izbie Gmin, albo w tym samym terminie uzyska od parlamentu zgodę na wyjście z Unii bez porozumienia. Jeśli żaden...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta