Straszne rzeczy o solidarności
„Irlandczyk" jest wybitnym obrazem wielkiego mistrza, który pod koniec kariery pokłada nadzieję już tylko w prawdzie sztuki filmowej.
Jeśli zaś chodzi o życie, Scorsese jest nadziei pozbawiony, a i nam odbiera złudzenia w kwestii rządzących Ameryką. A to przecież metafora świata.
Oczywiście mamy w pamięci „House of Cards" rozgrywający się w Białym Domu, gdzie urzęduje teraz Donald Trump, którego afery obyczajowe i powiązania napawają wszystkim poza optymizmem. Serial z Trumpem, pomimo że pokazał perspektywę finałowego impeachmentu, wciąż jest jednak w fazie pisania scenariusza i nie wiadomo, czy trafi do produkcji. Tymczasem „Irlandczyk" jest po premierze i i już budzi przerażenie.
Między bajeczki można włożyć pijarowskie slogany Netflixa, które nakierowują naszą uwagę na konwencję retro i nostalgiczne spotkanie Scorsese z równie wybitnymi aktorami. Z kolei wersja eksponująca jako główny motyw niewyjaśnioną do dziś śmierć szefa związków zawodowych Jimmy'ego Hoffy to tylko wierzchołek góry lodowej. Ale gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta