Górnicze związki straciły kontakt z rzeczywistością
Michał Niewiadomski Kolejne żądania płacowe pracowników kopalń pokazują, że panowie na Śląsku i Zagłębiu żyją w swoistym matrixie. Do tej sytuacji doprowadzili również politycy.
„Nie masz cwaniaka nad warszawiaka" – takie określenie rodowitych mieszkańców stolicy słychać czasem w Polsce. Piętnuje ono zuchwałe zachowanie. Obserwując działania górniczych związków, mam wrażenie, że panowie ze Śląska i Zagłębia idą w tej konkurencji na rekord. Gdy ceny rodzimego węgla są dwa razy wyższe niż surowca importowanego, w związku z czym na hałdach jest już ponad 13 mln ton czarnego paliwa (w dużej mierze z zagranicy), gdy wydajność górników jest na niskim poziomie i w ciągu trzech lat spada o 11 proc. i wreszcie gdy kolejny rok kopalnie nie są w stanie wydobyć takiej ilości węgla, jaką zakładano, w związku z czym rośnie wspomniany już import – górnicze związki żądają podwyżki. Brzmi to jak...
Archiwum to wszystkie treści publikowane w "Rzeczpospolitej" od 1993 roku.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta