Macron idzie na całość

Prezydent uznał, że podniesienie wieku emerytalnego warte jest wywołania kryzysu politycznego w kraju.

Przesunięcie wieku emerytalnego z 62. do 64. roku życia dla kobiet i mężczyzn bez trudu zostało w czwartek zatwierdzone przez francuski Senat, gdzie dominuje prawica. Inaczej było jednak w izbie niższej parlamentu. Tu ugrupowania popierające prezydenta mają ledwie 250 głosów, mniej, niż wynosi większość (289). Macron sądził, że uzyska dla reformy poparcie konserwatywnych Republikanów. Ci się jednak podzielili.

Prezydent postanowił więc sięgnąć po art. 49.3 konstytucji, który pozwala zatwierdzić reformę bez głosowania, ale w zamian za uruchomienie wotum zaufania do rządu. Przetrwanie ekipy premier Elisabeth Borne nie jest pewne, bo przeciw reformie emerytalnej opowiada się zarówno koalicja radykalnej lewicy Nupes, jak i skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe. A razem mają większość.

Batalia rozgrywa się też na ulicach. Francja jest wstrząsana strajkami. Lider związków zawodowych CGT Philippe Martinez zapowiada sparaliżowanie kraju. Jego akcję popiera trzy czwarte Francuzów.