To nie były wybory, tylko koronacja
Gianni Infantino będzie szefem FIFA do 2027 roku, a może dłużej. Głosowanie podczas kongresu w Kigali wygrał przez aklamację. Powiedział, że chciał się poddać, ale zainspirowało go odrodzenie Rwandy po ludobójstwie.
Infantino to więcej niż nazwisko, to stan umysłu. Szef Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) podczas ostatniego mundialu opowiadał, że czuje się Katarczykiem, Arabem, Afrykaninem, gejem, niepełnosprawnym, a także pracownikiem-migrantem, bo urodził się w szwajcarskim Brig jako syn Włochów, a koledzy w szkole prześladowali go, gdyż miał piegi i rude włosy. To miało nauczyć go empatii.
Infantino przyjechał do stolicy Rwandy Kigali, będąc pewnym reelekcji. Nie doczekał się podczas siedmioletnich rządów poważnej opozycji, więc podczas przemówienia pozwolił sobie na kolejną podróż przez czas.
Wrócił do 2016 roku i swojej pierwszej kampanii wyborczej. Odwiedził wówczas Rwandę przy okazji turnieju piłkarskiego i usłyszał, że nie może liczyć na poparcie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta