Z Chinami handlować, ale bardzo ostrożnie
Unia Europejska musi lepiej dbać o swoje strategiczne interesy w relacjach z Chinami. Jednak nie kosztem zerwanych łańcuchów dostaw – argumentują zwolennicy wolnego rynku.
Ograniczanie ryzyka, ale nie rozdzielanie się (ang. „de-risking, but not decoupling”) – to sformułowanie robi teraz zawrotną karierę w kontekście relacji gospodarczych UE–Chiny. Zostało nawet umieszczone w komunikacie po ostatnim szczycie G7, czyli potęg gospodarczych świata zachodniego. Jego autorką jest Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Bruksela odpowiedziała w ten sposób na wyzwanie rzucone przez Stany Zjednoczone, które w Chinach widzą główne zagrożenie dla światowego porządku gospodarczego oraz politycznego i chcą wciągnąć Europę w ten spór na swoich warunkach. Ostatnio Holandia samodzielnie dołączyła do USA w zakazie eksportu półprzewodników do Chin.
O Chinach na szczycie
UE jest w sprawie Chin podzielona, ale przeważa opinia, że nie może podejmować decyzji w ramach polityki formułowanej w Waszyngtonie. Jest jednak świadomość ryzyka wynikającego ze związków gospodarczych z Chinami i przekonanie, że należy dążyć do jego ograniczenia. W jaki sposób? Tu różnią się między sobą zwolennicy wolnego rynku i obrońcy narodowych interesów. Na szczycie UE 23–24 czerwca przywódcy zajmą się tym tematem na podstawie strategii bezpieczeństwa gospodarczego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta