Pogrom ludzi kultury
Kultura według Donalda Tuska: po pierwsze, drugie, tysięczne i ostatnie: nie przeszkadzać!
Wiele lat temu Donald Tusk przegrał z filmowcami wojnę o ustawę o kinematografii. Spotkał się potem z nami i przyznał, że nie miał racji. A zaraz potem usiłował uciąć 50 proc. kosztów uzyskania w umowach o dzieło. Ponieważ umowy te są nadużywane – zwłaszcza w świecie PR i tzw. ekspertów, którzy pisane na zamówienie „ekspertyzy” nazywają dziełami, by odliczyć sobie trochę grosza od podatku, zaproponowałem wtedy, by nie wylewać dziecka z kąpielą, tylko po prostu ograniczyć przywilej do autentycznych twórców, co można zrobić na dwa sposoby: otwarty – zapisując w ustawie, że koszty uzyskania 50 proc. przysługują tylko dziełom, które są lub mogą być tantiemizowane; albo zamknięty – po prostu umieszczając katalog dzieł mających 50 proc. kosztów uzyskania. Wziął mnie wtedy na bok pewien kumaty działacz ówczesnego PO i powiedział w prostych i uprzejmych słowach mniej więcej tak: „Głupi naiwniaku i ciemny człowieku, tu nie chodzi o pieniądze, tylko by twórcy zrozumieli, że jak wchodzą politykom w paradę na jednym poletku, to równocześnie ryzykują pogrom na innym poletku, by sobie nie myśleli, że mogą wszystko – dlatego na dłuższą metę lepiej jest prosić, niż się domagać”.
Piratów więcej niż twórców?
Zapamiętałem tę lekcję, choć wyciągnąłem z niej odmienne wnioski – uznałem, że jeżeli twórcy chcą być naprawdę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta