Tokaj z Biecza
Tokaj z Biecza
Hungariae natum, Poloniae educatum - zrodzone na Węgrzech, wychowane w Polsce - JERZY JASTRZĘBOWSKI
Pierwszy od setek lat jarmark win węgierskich nieprzypadkowo miał miejsce w Bieczu, królewskim grodzie, niedoszłej stolicy Polski.
A zaczęło się tak. Z końcem sierpnia 1384 roku orszak wielkich panów węgierskich przekroczył granicę Polski w Karpatach i "szlakiem węgierskim", przez Duklę i Biecz, prowadził królewnę z rodu andegaweńskiego do Krakowa. Królewną na wydaniu była Jadwiga, 10-letnia córka Ludwika, w Polsce zwanego Węgierskim, na Węgrzech - Wielkim. Na granicy witali królewnę wielcy panowie polscy: Spytko z Melsztyna, Jaśko z Tęczyna, Dobiesław z Kurozwęk. Orszak królewny urósł do trzystu osób. Przemieszały się szyszaki i karwasze, kantary, czapraki, szable polskie i węgierskie, zakołysało się towarzystwo i pozdrowiło mową łacińską, po czym orszak zgodnie podążył na Biecz.
Ten gród królewski, ta ziemia, są stare jak świat. Podobno w języku Prasłowian słowo "biejecz" oznacza właśnie umocnione dworzyszcze, czyli gród. W 1226 roku, gdy tam, gdzie dziś Warszawa, dziki ryły za żołędziami, zaś o Łodzi przez następne sześćset lat nikt jeszcze nie słyszał, w Bieczu właśnie książę Konrad Mazowiecki podpisywał z Krzyżakami fatalny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta