Partia Marcinkiewicza bez szans na sukces
Po prawej stronie sceny politycznej nie widzę miejsca na nową formację. Gdyby jednak powstała, nie miałaby zbyt wielkich szans u wyborców – uważa znany socjolog
Słuchając po raz kolejny zapowiedzi byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, że po swoim powrocie z Londynu będzie musiał założyć partię, by odbierać głosy PiS, zastanawiam się, na ile są to pomysły formacyjne i strukturalne, a na ile ich źródeł należy szukać w niespełnionych ambicjach.
Prawa strona polskiej sceny politycznej formułuje się bowiem dosyć wyraźnie i klarownie. Mamy dwie duże partie, sytuujące się między centrum a prawą stroną, które wyczerpują zapotrzebowanie prawicowego elektoratu. O wiele większym problemem jest dziś to, co się dzieje po lewej stronie sceny politycznej, która jest słaba. I dopóki partie odbierane jako postkomunistyczne będą rościły sobie prawo do bycia głównymi animatorami polskiej lewicy, dopóty na całej lewicy będzie ciążyło przywiązanie do poprzedniego układu, które skutecznie zniechęca wyborców. I właśnie na lewicy przydałby się jakiś ruch i nowa, świeża...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta