Gierki politycznych czeladników
Polskie partie tkwią w politycznej niemocy. Przypominają cechy, w których „polityczni rzemieślnicy” zajmują się głównie konkurowaniem między sobą – uważa socjolog z UJ
Zasadniczym problemem polskich partii jest to, że ideowe podejście do polityki, które powinni prezentować ich członkowie, niszczy wewnętrzna rywalizacja.
Wszystko zaczyna się przy okazji wyborów (do Sejmu, sejmiku czy rady miejskiej). Tzw. głos preferencyjny sprawia, że dla pojedynczego kandydata najgroźniejszymi przeciwnikami są jego partyjni koledzy z listy.
Wyborcom wydaje się, że dla kandydatów najważniejszy jest jak najlepszy wynik ich partii.
W rzeczywistości dla pojedynczego kandydata najważniejsze jest to, by dostał więcej głosów niż jego koledzy z listy. Na to ma realny wpływ. Natomiast jego wpływ na to, ile mandatów otrzyma jego partia, jest znikomy. To matematyczna konsekwencja systemu wyborczego, który zamiast konkurencji między partiami promuje konkurencję wewnątrzpartyjną.
Wieczne podchody
Znamienna jest opowieść jednego z polskich posłów, jak to w czasie kampanii spotkał się z dwoma kandydatami z wrogich partii z tego samego powiatu: uścisnęli sobie dłonie, spojrzeli głęboko w oczy i skonstatowali, że właściwie to oni nie są dla siebie konkurencją. Groźniejszymi rywalami są bowiem koledzy z ich partii z sąsiedniego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta