Świat według San Marco
Mają piłkarzy w wielkich klubach, najlepszych trenerów, piękne wspomnienia z ME i mało wiary w siebie
Holandia jest piłkarską depresją. Nauczyła się wymagać od swoich drużyn tak dużo, że właściwie nigdy nie jest z nich do końca zadowolona. Jak grają pięknie, to przegrywają w półfinałach i finałach, jak są wyniki, to styl nie taki itd. Była raz reprezentacja, której udało się połączyć piękno z wielkim sukcesem, ale od tamtych mistrzostw Europy w Niemczech mija już 20 lat odmierzanych kolejnymi rozczarowaniami i zmartwieniami na wyrost.
Wszystko nie tak
Gdyby wierzyć holenderskim komentatorom, wszystko ostatnio jest z ich piłką nie tak: liga nudna, bo ciągle wygrywa PSV, do tego za biedna, żeby liczyć na powtarzalne sukcesy klubów w europejskich pucharach. Młodzi za szybko wyjeżdżają za granicę, słynny system szkolenia w Ajaksie przestał się sprawdzać, ustawienie 4-3-3 zamiast dodawać skrzydeł, staje się kulą u nogi i już nawet AS Roma gra bardziej po holendersku niż Holendrzy.
Problem goni problem, a do tego jeszcze ta reprezentacja: jak drużyna mająca w składzie Rafaela van der Vaarta, Arjena Robbena, Robina van Persie, a na ławce trenera Marco van Bastena, który był na boisku samą elegancją i pięknem, może grać tak nieciekawie?
Cudu nie było
Dla van Bastena austriacko-szwajcarskie finały będą pożegnaniem z kadrą. Już w grudniu 2007 ogłosił, że odchodzi po turnieju, niewiele później podpisał kontrakt z Ajaksem i od lipca ma wyciągać z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta