Nostalgia za barem Bambino
Z Ingą Iwasiów rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert
Rz: Szczecin z pani książki jest pozbawiony tożsamości. Tymczasem przypominam sobie, że w podstawówce faszerowano mi umysł tezą o „prastarym piastowskim grodzie przywróconym macierzy”. Szczecinianie nie odbierali miasta w ten sposób?
Inga Iwasiów: Ja pamiętam ze szkoły hasło: „Myśmy tu nie przyszli, myśmy tu wrócili”. Pozbawione w pewien sposób treści, właściwie dla dzieci w szkole podstawowej objętej patronatem Pułku Zmechanizowanego imienia Otokara Jarosza (tego pułku, w którym służył Wojciech Jaruzelski) – puste. Czuło się, że akademie podkreślające wątek „piastowskiej tradycji” mają nam nadawać godność, więc najwyraźniej godność i tożsamość były zagrożone. Na co dzień natomiast dzieci o takich sprawach nie myślą, także w domach przy obiedzie rozmowy dotyczą raczej innych kwestii, więc brakowało punktu odniesienia. Podniosła nuda edukacji nie miała ścisłego związku z samopoczuciem.
Z drugiej strony – świetnie oddaje to proza Zyty Oryszyn, niestety zapomniana – wychowanie socjalistyczne z jego sztucznymi rytuałami uwodziło dzieci, więc ja jakoś w „trwanie na rubieżach” wierzyłam. To, jak miasto odbierali mieszkańcy, zostało zapisane w mało znanej prozie, w pamiętnikach, jest obecne we wspomnieniach.
Trudno sprowadzić te opowieści do wspólnego mianownika, jednym z tonów jest jednak kompletne oddzielenie od przestrzeni miejskiej, a potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta