Ingerencja w wewnętrzne sprawy Gruzji
Odpowiadając na apel Jarosława Kaczyńskiego o „zidentyfikowanie polskiego lobby prorosyjskiego”, podpowiadam, by porozmawiał z bratem - prezydentem. Ktoś go do gruzińskiej eskapady przecież namówił – pisze poseł PO
W polityce, zwłaszcza zagranicznej, liczy się efekt, a nie zamiary i chęci. Choć z deklaracji wszystkich polskich polityków wynika, iż bronią wyłącznie interesu narodowego, to najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, jakie działania przynoszą jej faktycznie korzyść. Jeżeli bezsprzecznym interesem Polski jest rozszerzenie Unii Europejskiej o kraje leżące na wschód od naszej wschodniej granicy, to jaką przyjąć taktykę postępowania? W obliczu wydarzeń w Gruzji z udziałem naszego prezydenta wydaje się, że radykalizm w sytuacji nieustabilizowanej jest prowokacją, która odsuwa w czasie realizację tego celu.
Tę wydawałoby się oczywistą prawdę lekceważy wielu komentatorów zdarzeń gruzińskich. Po wspomnianym incydencie z ust niekiedy szacownych postaci można było usłyszeć opinię, iż warto było „zorganizować pokazówkę” dla miękkich liderów Unii z państw zachodnich, bo tego rodzaju wydarzenia mogą zmienić ich świadomość w relacjach z Moskwą.
Prezydent nie w swojej roli
Otóż nic bardziej błędnego. Jedynym krajem, który bardzo ucieszył się z incydentu „granicznego”, była Rosja, Gruzja sama udowodniła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta