Wołają o pomoc po latach
„Pracować nie mogę, potrzebuję leczenia i muszę patrzeć, jak moje dziecko głoduje” – to fragment listu wysłanego z getta. Nadawca nie żyje. Adresat też. Po 64 latach te listy znów zaczęły krążyć po stolicy.
Przesyłki tej treści w skrzynkach znajdują już pierwsi z 3 tys. losowo wybranych warszawiaków. Nowe życie korespondencji nadali twórcy projektu „Listy o głodzie”.– Bo my wciąż jesteśmy adresatami tego wołania o pomoc sprzed kilkudziesięciu lat – mówi Artur Żmijewski, filmowiec, który razem z antropolog prof. Joanną Tokarską-Bakir organizuje projekt ożywiający pamięć o wojennych losach Żydów.
Podanie od zmarłego
We wstępie do rozsyłanej korespondencji twórcy projektu z pogranicza socjologii i sztuki piszą: „W latach 1940 – 1944, zamknięci w gettach Europy Żydzi, głodowali. Listy z prośbami o pomoc materialną, o żywność i jakąkolwiek pracę kierowali do instytucji pomocowych, a także do swoich rodzin. Ale którzy europejscy Żydzi posiadali wówczas cokolwiek prócz tego, z czego składały się ich ciała: z tłuszczu, włosów, kości, ze złotych koronek na zębach? Także i to zostało im następnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta