Dzikie małpy na brytyjskiej skale
– Pan poczeka – policjant zatrzymuje mnie niemal zaraz po przekroczeniu granicy. Przy jazgocie syreny tuż przede mną opada szlaban. Aby dostać się z Hiszpanii do centrum Gibraltaru, trzeba przeciąć pas lotniska.
Przebiega on dokładnie w poprzek ulicy Churchilla – głównej arterii prowadzącej do miasta. Gdy samolot ląduje lub startuje, ruch na ulicy zostaje wstrzymany, i zarówno piesi, jak i kierowcy muszą cierpliwie czekać. Gibraltar – mający zaledwie osiem kilometrów kwadratowych półwysep leżący na południu Hiszpanii – nie pomieścił po prostu lotniska w bardziej przyjaznym miejscu.
Samolot z hukiem przetacza się tuż obok i po chwili jest już w powietrzu. Z tego samego pasa w lipcu 1943 r. roku wystartował liberator gen. Władysława Sikorskiego. Niedługo po starcie maszyna runęła do wody, a historycy do dziś się spierają, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy zamach na polskiego premiera. O wydarzeniu przypomina tablica pamiątkowa nieopodal lotniska.
Jesteśmy Gibraltarczykami
Przy pierwszym poznaniu Gibraltar sprawia wrażenie brytyjskiej miniatury tuż przy hiszpańskiej granicy. Na wietrze powiewają brytyjskie flagi, typowo angielskie puby oferują english breakfast, a ceny podawane są w funtach. Na ulicy można natrafić na znane z Londynu czerwone budki telefoniczne oraz typowe angielskie kosze na śmieci. Brakuje tylko piętrowych autobusów, czarnych taksówek i Big Bena.
Jednak Gibraltar, będący dziś pod panowaniem Elżbiety II, to coś więcej niż po prostu zamorskie terytorium brytyjskie. To miejsce, w którym mieszają się wpływy wielu kultur. Można się o tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta