Znak pokoju w ramionach
Podczas mszy w kościele na Woli wierni na znak pokoju padają sobie w ramiona. – Uścisk dłoni by wystarczył – uważa biskup Tadeusz Pieronek. – Jest bałagan w kościelnym prawie.
Wieczorna msza święta w kościele pw. Dobrego Pasterza przy ul. Szczecińskiego gromadzi głównie młodzież. Większość to studenci, których przyciąga autorytet wikarego ks. Rafała Sikorskiego. Już nie dziwi ich wezwanie, by na znak pokoju paść sobie w ramiona. Ale u osób, które trafiły tam pierwszy raz, wywołuje to konsternację.
– Przeżyłam lekki szok. Nie widziałam tego w żadnej innej świątyni – opowiada pani Krystyna, parafianka. Jednak – tak jak wszyscy – uściskała stojących obok. – Miałam szczęście, bo z jednej strony był mąż, a z drugiej sąsiadka – mówi.
Jednak młodym parafianom, takim jak Łukasz Szcześniak, bardzo się ten dodatkowy element podczas liturgii podoba.
– Przyjmuję to jako coś normalnego. Nie miałem oporu, by uścisnąć innych wiernych – twierdzi.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta