Piłkarz w reklamie i spółce ogrywa fiskusa
Własne firmy, spółki, dodatkowe umowy na promocję i udostępnianie wizerunku – futboliści i kluby na różne sposoby próbują zaoszczędzić na podatku. To jednak ryzykowna rozgrywka
Sportowcy, zwłaszcza ci najlepiej zarabiający, są coraz mniej skłonni płacić wysokie podatki. Dlatego w porozumieniu z klubowymi prawnikami tak konstruują swoje umowy, aby oddać fiskusowi jak najmniej.
Zakładają więc firmy. Korzyści jest kilka – szansa na podatek liniowy ( 19 proc. zamiast 32), odliczenie kosztów prowadzenia działalności, niższe składki ZUS.
Fiskus początkowo nie miał nic przeciwko temu, co potwierdza kilka interpretacji urzędów.
– Nie ma przeciwwskazań prawnych do zawierania przez klub umów z piłkarzami przedsiębiorcami – mówi Michał Tomczak, adwokat, były przewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN. – To trochę nienaturalna konstrukcja, ale skoro inne profesje mogą płacić podatek liniowy (oprócz menedżerów), to dlaczego nie mieliby tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta