Wielkie pompowanie pieniądza
Związkowcy pod Sejmem powinni oszczędzać płuca. Wkrótce będą musieli tu wrócić i krzyczeć jeszcze głośniej. Bo z każdą podwyżką ich pensje będą mniej warte – pisze publicysta
Skoki na bungee może i są ekscytujące. Trzeba się jednak najeść strachu, potem dyndać do góry nogami na postronku, i to znacznie poniżej poziomu, z którego się startowało.
Palenie opon, wycieczki autokarowe pod Sejm, blokowanie ulic to frajda i potem satysfakcja, że urwało się państwu kilkaset złotych pensji. Ale przyjdzie moment, kiedy podwyżka okaże się bezwartościowa. Ceną za chwilowe zwycięstwo nad zdrowym rozsądkiem będzie urwanie się liny i spadek na samo dno. Hiperinflacja.
Granice szaleństwa
Najkrótsza droga do ruiny pieniądza prowadzi przez jego deprawację – to nie są moje słowa czy innego liberała, to powiedział John Maynard Keynes. Ojciec państwowego interwencjonizmu. Jego lordowska mość Keynes dostrzegał granice szaleństwa. Pisał o punkcie, w którym rządowe dotacje przestają nakręcać koniunkturę, czynią walutę bezwartościową, a całą rządową pomoc jałową.
Tej części jego wywodu lewicowi publicyści i gorący zwolennicy rządowych dotacji jakoś nie dostrzegli. Nie dostrzegł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta