Lekcja Ganleya
Declan Ganley zarzucał europejskim przywódcom brak wizji. To nie mogło się podobać, bo zakłócało komfort i podważało oficjalną linię, zgodnie z którą europejskie elity działają zawsze dla dobra obywateli, choć ci są za głupi, aby to pojąć – pisze publicysta
Libertas Polska zdobył w ostatnich wyborach niespełna 1,5 proc. głosów. Twórca Libertasu, Irlandczyk Declan Ganley, który sam dostał w swoim kraju jedynie około 60 tys. głosów, ogłosił, że wycofuje się z polityki. Partie mainstreamu triumfują: to koniec szkodliwego przeciwnika Unii Europejskiej.
Przecież wszyscy wiedzą...
Tyle że Ganley wcale nie był wrogiem Unii, a jego poglądy w wielu punktach były rozsądne i godne dyskusji. Miały jednak tę wadę, że kwestionowały prawo do wytyczania kierunku integracji europejskiej, jakie same przyznały sobie europejskie elity. Za to musiała Ganleya spotkać kara w postaci dorobienia mu gęby nieodpowiedzialnego politycznego terrorysty.
Na hasło „Ganley” europejski – w tym polski – salon reagował automatycznie odzewem „obrzydliwy eurosceptyk, na zlecenie CIA dążący do rozbicia wspaniałego projektu Unii Europejskiej”. Oskarżenia o współpracę z CIA nie zostały nigdy poparte choćby śladem dowodu, pomijając już fakt, że gdyby miały być prawdziwe, musiałyby oznaczać, iż administracja George’a W. Busha poprzez swój aparat wywiadowczy chciała rozbicia UE.
Jest to hipoteza tego samego gatunku co twierdzenie, że wieże World Trade Center wysadzili w powietrze amerykańscy Żydzi. Jednak mimo jej niedorzeczności powtarzano ją po wielekroć. Jak widać, teorie spiskowe są dobre, gdy za ich pomocą można zaatakować szczególnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta