Instrumenty premiera, czyli cena za autonomię prokuratury
Za sprawą uchwalonej 28 sierpnia ustawy prokuratura stanęła przed epokową szansą zmian na lepsze. Zmian godnych i zarazem zgodnych, jak nigdy dotąd, ze standardami demokratycznego państwa prawnego – uważa prokurator Prokuratury Krajowej
Wprowadzony w 1990 r. model organizacyjno-ustrojowy, który zakładał fuzję funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, okazał się dla prokuratury dysfunkcjonalny, żeby nie powiedzieć: destrukcyjny.
Nie pomogła również prokuraturze jej dekonstytucjonalizacja w 1997 r. Okazało się, że prokuratura jest dużo mniej dostojna od – nie przymierzając – wcale przecież nie aż tak nieodzownej dla funkcjonowania państwa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tę ostatnią konstytucja wymienia wśród organów kontroli państwowej i ochrony prawa, natomiast o prokuraturze nie wspomina ani słowem. Po usunięciu prokuratury z konstytucji pojawiły się więc łatwe do przewidzenia trudności w utrzymaniu autorytetu tej instytucji, stawiające ją w pozycji przysłowiowego pochyłego drzewa.
Warto przy tym uzmysłowić sobie całkiem możliwą istotę zła w mariażu pozakonstytucyjnej prokuratury z rządem. Nie chodzi o to, że w tego rodzaju uwarunkowaniach prawnych szef rządu czy inny krewny bądź znajomy królika od razu wypala po żołniersku: ścigać mi tu, kolego ministrze, dla przykładu, absolwentów akademii zza Buga. Nic podobnego. Tenże polityczny guru przypuszczalnie wybierze utorowaną od dawna drogę soft, sprowadzającą się do umiejętnego podejmowania decyzji kadrowych. Postara się, by do godności urzędu prokuratora-ministra podnieść tylko takiego pretendenta, który będzie wiedział, przeciwko komu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta