Czas niebezpiecznego życia
Ledwie 17 stycznia 1945 roku niemieckie wojska opuściły stolicę, a już wśród gruzów pojawili się jej dawni mieszkańcy. Nie był to jednak czas radości – wokoło miny, a ruiny waliły się przy lada okazji.
Jak żyli pierwsi warszawiacy? Komunistyczne media po latach usiłowały tworzyć etos „powrotu”, ale prawda była inna. Słowo „nędza” nie oddaje nawet części problemów, z jakimi borykali się ci zapaleńcy.
Droga przez mękę
Najlepiej żyło się prażanom, których Niemcy po krótkim powstaniu wyrzucili z mieszkań i to ledwie na miesiąc. Nie zdołali też nakraść wiele z polskiego mienia, bo przepędziły ich nasze oraz sowieckie wojska. Mało domów było spalonych, więc wszystko wydawało się proste. Jednak nie do końca. Nowa władza potrzebowała mieszkań dla swoich urzędników, wykwaterowywano więc ludzi z co porządniejszych domów. Halina Barańska opowiadała o swej ciotce, której nakazano opuścić lokal przy Targowej w dziesięć minut. Kiedy protestowała, że nawet Niemcy dawali parę godzin, pozwolono jej przez godzinę zbierać rzeczy – zabrała zdjęcia rodzinne, trochę ubrań i pościel. Do mieszkania już nie wróciła, bowiem przejmowali je kolejni urzędnicy związani z – jak to wtedy mówiono – władzą lubelską.
A lewobrzeżni warszawiacy gnali nad rzekę i gdy przepuściły ich warty, szli lodem obok zerwanych przęseł. Dopiero w pobliżu brzegu wchodzili 10-metrowymi, ledwo trzymającymi się drabinami na ocalały fragment mostu. Nie było dnia, by ktoś nie odpadł i nie roztrzaskał się o lód.
Kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta