Igrający z wyborcami
Dywagując o koalicji z SLD, politycy PiS narażają się na zarzut skrajnego politycznego cynizmu. A przecież jeszcze nie udało im się zmazać plamy na honorze, jaką był sojusz z Samoobroną – pisze publicysta
Paru polityków PiS – o różnym znaczeniu w partyjnej hierarchii – poczęło znienacka roztaczać wizję potencjalnej koalicji z SLD. Nie wiadomo, czy tak ich ujęły występy posła Bartosza Arłukowicza w komisji hazardowej, czy chcą uchodzić za wiernych wyznawców Machiavellego, a może po prostu martwią się o Polskę i zrobią wszystko, aby wyrwać ją z rąk Donalda Tuska i jego kolegów z boiska. Na razie głównie swojej partii szkodzą.
Podważona wiarygodność
Straty są na razie niewielkie, bo i dyskusja na ten temat została rozdmuchana cokolwiek na wyrost. Zdecydowana większość liderów partyjnych, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, jest bowiem zdecydowanie na „nie”. Nieliczni posłowie dywagujący o koalicji z SLD mają na razie moc sprawczą ograniczoną głównie do Twittera, a ci bardziej wpływowi spośród nich wypowiadają się w tej materii oględnie, przekonując, że alians z Sojuszem rozważają jak każdy inny scenariusz polityczny, wcale go nie pożądając.
W tym jest logika, której nie sposób zanegować w kategoriach czysto pragmatycznych – nigdy nie wiadomo, jak się rozwinie sytuacja polityczna, więc nie należy z góry odrzucać projektu bądź co bądź opartego na demokratycznych regułach gry i realizowanego w ramach parlamentarnych rozstrzygnięć. Ponadto skoro PiS był w koalicji z Samoobroną, dlaczego nie miałby się porozumieć z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta