Pełna moc bitu i siła dialogu
Wydawało się, że erę koncertów, kiedy to publiczności wystarczą raperzy z didżejem, mamy już za sobą. Redman z Method Manem rozwiali wątpliwości. W sobotni wieczór w Stodole otrzymaliśmy 100 procent hip-hopu.
Cytowano solowe dokonania obu raperów, ale również Wu-Tang Clan, Ol’ Dirty Bastarda, a nawet Sugarhill Gang. Nie zabrakło też utworów ze wspólnych płyt z cyklu „Blackout!”.
Bezczelny, błyskotliwy sceniczny dialog trwał nieustannie. Wyrobione, rozpoznawalne z miejsca głosy krzyżowały się co moment przy spontanicznej, cudownie abstrakcyjnej choreografii. To był koncert z wariackim uśmiechem, dzikim entuzjazmem, widoczną miłością do muzyki i szacunkiem dla zdzierającego gardło audytorium. Ludzie nosili artystów na rękach.
I nie ma tu grama metafory.