Kocham duże śpiewaczki
Carlus Padrissa, hiszpański reżyser „Trojan”, opowiada, co jest dla niego najważniejsze w operze
Lubi pan bajki?
Carlus Padrissa: Bardzo.
Rozumiem więc, dlaczego chętnie reżyseruje pan opery. Większość z nich dzieje się w świecie mało realnym. Sądzi pan, że każda epoka ma prawo tworzyć własną wizję takich bajek?
Carlus Padrissa: Oczywiście, choć musimy pamiętać o tym, że niemal każda opera opowiada o ludzkich uczuciach, pragnieniach i marzeniach, a te z reguły pozostają niezmienne.
A podjąłby się pan wystawienia na wskroś realistycznej opery, jaką jest „Tosca”?
Nie, gdyż mnie interesują takie utwory, w których opowiedziana historia ma wymiar metaforyczny, symboliczny. Dlatego z dorobku Pucciniego Fura dels Baus wybiera nie „Toscę” czy „Cyganerię”, ale będziemy inscenizować „Turandot”. W najbliższej przyszłości wystawimy też „Makbeta” Verdiego.
Znowu pojawią się w tych spektaklach pesymistyczne wizje świata, jak w „Trojanach” czy „Pierścieniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta