Żyć na kredyt coraz trudniej
Okrągła, 20. rocznica rozpoczęcia przemian wolnorynkowych w Polsce przyniosła wiele szczegółowych analiz i dyskusji. Trochę brakuje ogólnego, systemowego spojrzenia na modus operandi systemu finansów publicznych w tych dwóch dekadach
Marcin Mrowiec
Gdyby na finanse publiczne spojrzeć z 20-letniej perspektywy przemian wolnorynkowych, jednym z pierwszych spostrzeżeń musiałoby być to, że system nie jest samowystarczalny. Finanse państwa nie są zbilansowane ani w krótkim (rocznym), ani w dłuższym horyzoncie czasowym (np. w ramach cyklu gospodarczego). Wciąż wymagają zasilania z zewnątrz. Czy to wpływami ze sprzedaży aktywów odziedziczonych po poprzednim systemie, czy poprzez zaciąganie nowego długu na rynkach finansowych.
Taki system jest nie do utrzymania, szczególnie w kontekście zmian demograficznych, które czekają nasze społeczeństwo.
Remanent po poprzednim systemie
Gdyby wprost zsumować wartość przychodów prywatyzacyjnych w latach 1990 –2010, otrzymalibyśmy sumę nieco ponad 125 mld złotych. Takie dane nie byłyby jednak miarodajne, gdyż złoty 10 czy 20 lat temu miał inną wartość niż obecnie. Standardową procedurą w takich przypadkach jest sprowadzenie danych do wspólnego mianownika czasowego (wartość bieżąca netto). Gdyby przyjąć założenie, że wpływy w kolejnych latach były inwestowane i przynosiły zwrot równy średniemu trzymiesięcznemu WIBOR, ich wartość „w pieniądzu roku 2010” wynosiłaby ok. 250 mld zł.
Dotychczas sprzedane aktywa reprezentują znaczną większość tego, co można w miarę bezpiecznie sprzedać. Gdyby chcieć sprzedać wszystko, prawdopodobnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta