Misja Nikodema Dyzmy
Spalony politycznie senator, były członek PO Roman Ludwiczuk, traktuje PZKosz jako dobre miejsce na przeczekanie burzy – pisze komentator sportowy „Rzeczpospolitej”
Na sobotnim zjeździe w Warszawie prezesa Polskiego Związku Koszykówki na nową kadencję wybierać będzie 258 delegatów. Nie będzie to proste wskazanie nazwiska jednego z dwóch kandydatów: Roman Ludwiczuk czy Grzegorz Bachański. To wybór między rządzeniem jednoosobowym a działaniem zespołowym. Między 53-letnim byłym już prezesem, przedstawicielem starego stylu działania w sporcie, a 38-letnim wiceprezesem Polskiej Ligi Koszykówki, sędzią międzynarodowym, znającym języki i zasady zarządzania.
Jeszcze nigdy wybór prezesa w PZKosz nie budził takich emocji. Ludwiczuk, obarczony tzw. aferą wałbrzyską, wydaje się stać na straconej pozycji, ale okopał się w obozie rówieśników-popleczników, obiecując im stanowiska w związkowych strukturach. O Bachańskim trudno dziś powiedzieć, że dokona cudów, ale przynajmniej gwarantuje normalność.
Bo tej za czasów Ludwiczuka nie było. Prezes z Wałbrzycha wtrącał się do wszystkiego, nie przebierał w słowach, zrażał do siebie ludzi. W pierwszym okresie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta