Komeda był buntownikiem
Tomasz Lach, pasierb Krzysztofa Trzcińskiego, o wybitnym muzyku w przypadającą dziś 80. rocznicę urodzin
Rz: Jak pan myśli, dlaczego Komedzie powiodło się w Hollywood?
Tomasz Lach: Kiedy poleciał do Ameryki, miał 35 lat i 120 dolarów. Nie znał dobrze angielskiego, a po sześciu miesiącach mieszkał w Beverly Hills, w domu wynajętym od Gregory'ego Pecka. Podpisał trzyletni kontrakt z Paramount Pictures. Może dlatego do biografii Krzysztofa często dokleja się legendy, czasami najbardziej fantastyczne. A prawda jest taka, że w Ameryce w tamtych czasach z Polaków odnieśli sukces tylko zbuntowani artyści, Polański, Komeda i Skolimowski. Moja mama Zofia Komeda mówiła też, że poza tym, że miał talent, był dobrym człowiekiem i słuchaczem. Wszyscy chcieli siedzieć wokół jego pianina albo stolika. Próbowali go zaprosić do swojego życia. Na dzień albo na dłużej. Rola mamy też nie jest bez znaczenia. Była genialnym, samorodnym menedżerem. Wychowała się w majątku ziemskim dziadka, barona kurlandzkiego. Nie miała kompleksów, znała wiele języków, a komunę traktowała jak anginę, którą trzeba przechodzić.
Przypomnijmy okoliczności śmierci – wszystko zaczęło się od upadku wywołanego przez Marka Hłaskę w Hollywood.
Myślę, że wszystko zaczęło się, gdy otworzyli pierwszą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta