Skaza na piórze
Polemika: krytyka zbiorowości opisana za pomocą kilku patologicznych przypadków przeradza się w przyprawianie gęby
Jeśli pani Maja Narbutt chciała napisać o adwokatach artykuł napastliwy („Skaza na todze", „Plus Minus" 16 – 17 kwietnia), odniosła sukces. Trafiła w dziesiątkę, bo w Polsce nic tak nie cieszy jak złe wyrażanie się o innych. Nieważne, z jakiego powodu i w jakim celu. W przyprawianiu gęby jesteśmy lepsi niż w futbolu.
Zanim przejdę do dyskusji o adwokaturze, przypomnę anegdotkę o małżeństwie, które przed przyjściem gości schowało w pośpiechu gotówkę, a po ich wyjściu nie potrafiło jej odnaleźć. Pieniądze, jak wiadomo, się znalazły. Ale niesmak pozostał. Do takiego myślenia o adwokaturze na przykładzie sprawy adwokata Jacka Dubois namawia czytelników Maja Narbutt. Wielka szkoda, że pani Maja Narbutt nie potrafiła napisać o innym nieprzyjemnym zaskoczeniu. Na przykład o tym, że autor aktu oskarżenia w sprawie adwokata Jacka Dubois nie miał odwagi cywilnej, by wygłosić mowę końcową. Że jego zastępca dukał z kartki, a na ogłoszeniu wyroku nie było przedstawiciela prokuratury. Kolejnym nieprzyjemnym zaskoczeniem, zwłaszcza dla prokuratury, była opinia o wartości aktu oskarżenia wygłoszona przez sędziego w tzw. ustnym uzasadnieniu wyroku: ten akt oskarżenia nigdy nie powinien trafić do sądu – podsumował sędzia. Wyrok w sprawie adwokata Jacka Dubois nie jest prawomocny, co z nadzieją podkreślono w artykule. Dlatego proponuję, by pani Maja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta