Ukraiński lifting na Euro
Miliarderzy inwestują w piłkę, bo to modne. Ale świat futbolu tkwi wciąż jedną nogą w starym systemie
Kiedy Mariusz Lewandowski grał jeszcze w Szachtarze Donieck, właściciel klubu Rinat Achmietow wysyłał go czasami na zgrupowania polskiej kadry prywatnym odrzutowcem. Nie tylko dlatego Lewandowski mówił o Achmietowie, że ma gest. Za mistrzostwo Ukrainy potrafił dać premię porównywalną z rocznymi dochodami. Pieniądze z kontraktu trafiały na konto. Dodatkowe wynagrodzenie, najczęściej w reklamówkach, prosto do szatni.
Wieje socjalizmem
Majątek Achmietowa szacuje się na 16 miliardów dolarów, a jego wejście w piłkę nożną było dla ligi ukraińskiej jak nowe otwarcie. Z zapyziałej prowincji, która po rozpadzie Związku Radzieckiego szczyciła się tylko bogatym w sukcesy, ale siermiężnym jako produkt marketingowy Dynamem Kijów, Ukraina wyrosła na klubową potęgę. Ma kilka drużyn z pełną kasą, ładnymi stadionami i gwiazdami, na które polskich drużyn nie będzie stać jeszcze długo.
Przygotowując się do Euro, Ukraina pokazała też jednak, że zasad, na jakich funkcjonuje futbol, nie udało się zreformować. Bywa, że od tamtejszej piłki wieje socjalizmem. Z tym że kiedyś decyzje zapadały w komitetach, a dziś zapadają w gabinetach oligarchów.
Achmietow zainwestował w Szachtara na początku lat 90. ubiegłego stulecia. Zastąpił szefa lokalnej mafii Achata...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta