Pochodnia numer jeden
Serial | Agnieszka Holland w „Gorejącym krzewie" portretuje komunizm bez czarno-białych schematów.
Szarobure miasto pełne szaroburych ludzi. Praga, 16 stycznia 1969 roku, pięć miesięcy po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Ktoś je kanapkę, ktoś inny kupuje gazetę, kobieta prowadzi za rękę dziecko. Młody mężczyzna niesie dwa białe kubły. Pod Muzeum Narodowym zdejmuje płaszcz, oblewa się benzyną z kubłów i zbliża zapałkę do białej koszuli. Jak płonąca pochodnia biegnie przez plac Wacława. Wśród przerażonych ludzi. Tylko jeden człowiek biegnie, by go ratować, dusi ogień własnym płaszczem. Potem stoi bezradnie obok, ma osmalone ręce. Chłopaka karetka zabiera do szpitala. Jego twarzy w „Gorejącym krzewie" nigdy nie zobaczymy z bliska. Może tylko na zdjęciach dołączanych do nekrologów i ulotek.
Powrót do młodości
Jan Palach był studentem filozofii. Umierał w szpitalu trzy dni. List pożegnalny, w którym żądał wolności i zniesienia cenzury, podpisał: „pochodnia numer jeden". Kilka miesięcy po upadku praskiej wiosny wśród czeskiej młodzieży narodziła się idea samospalenia na znak protestu wobec rosyjskiej okupacji. Zgłosiło się wielu ochotników. Wybrano dziesięć osób. Najlepszych. Świetnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta