Duże nie zawsze jest piękne
Siatka sądów powinna być tworzona na podstawie potrzeb mieszkańców, a nie wyliczeń urzędników, choćby opartych na amerykańskich metodach – polemizuje sędzia.
Mariusz królikowski
W artykule zamieszczonym w „Rzeczpospolitej" 15 października redaktor Marek Domagalski postawił tezę, że małe sądy nie mają przyszłości, a sędziowie nie są przyspawani do swoich stanowisk.
Ów wywód świadczy o braku zrozumienia, na jakich zasadach funkcjonuje sądownictwo, zwłaszcza w tzw. Polsce powiatowej. Patrząc na problem z Warszawy, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że istnienie małego sądu niemal w każdym powiecie nie ma sensu. Na takim założeniu oparł się zresztą pomysłodawca reformy Krzysztof Petryna – warszawski sędzia delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości. Jest to jednak wrażenie mylne. Należy zacząć od zasadniczego pytania, dla kogo są powoływane sądy. Odpowiedź jest oczywista. Sądy nie są dla ich prezesów, sędziów, adwokatów czy działaczy samorządowych, tylko dla ludzi mieszkających na określonym terenie. Siatka sądów powinna być zatem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta