Państwo-więzienie
Dysydent Farhod Muchtarow w rozmowie z „Rz" opowiada o życiu w Uzbekistanie, który pod rządami klanu Karimowów stał się dyktaturą.
Rz: Jak wyglądało pana życie w kraju, którym od ponad ćwierćwiecza rządzi Isłam Karimow?
Farhod Muchtarow: Dorastałem w rodzinie prawniczej, ponieważ mój ojciec był adwokatem. Odziedziczyłem po nim patrzenie na świat z perspektywy oskarżonych, a nie oskarżycieli.
W maju 2005 roku, gdy władze spacyfikowały manifestację w Andiżanie, moje życie zmieniło się radykalnie. Według różnych danych zabito wtedy około dwóch tysięcy ludzi. Reżim Karimowa próbował ukrywać i nadal ukrywa całą prawdę o tej tragedii. Dziesiątki dziennikarzy i działaczy społecznych zostały wtrącone do więzień, a ja dołączyłem do Sojuszu Praw Człowieka w Uzbekistanie i udzielałem pomocy prawnej osobom represjonowanym. Sam byłem zatrzymywany dziesiątki razy, zostałem wtrącony do więzienia i cudem udało mi się uratować życie swojej rodziny.
Spędził pan w wiezieniu w Taszkiencie ponad rok. Jakie to były przeżycia?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta