Kontuzja na stoku dotkliwa także dla portfela
Koszty rehabilitacji i ratownictwa mogą być dużo wyższe od ceny wyjazdu na narty
Wyjazd na narty wymaga przygotowania kondycyjnego, sprawnego sprzętu sportowego, ale także zdrowego rozsądku, którego amatorom białego szaleństwa niekiedy brakuje. Potwierdzają to m.in. dane Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z poprzedniego sezonu zimowego. Do wypadków na stoku często dochodzi z powodu jazdy bez odpowiednich zabezpieczeń, zbyt brawurowo, pod wpływem alkoholu (są to też częste przewinienia polskich kierowców). Skutek? Groźne złamania, stłuczenia, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć.
Narciarzom z reguły przytrafiają się takie urazy, jak: naciągnięcia, zerwania więzadeł i ścięgien, złamania kończyn dolnych i górnych. Z danych firmy Mondial Assistance wynika, że w ostatnich latach koszty zimowego wypadku niejednokrotnie przekraczały nawet 200 tys. zł.
Jedną z najdroższych usług jest zazwyczaj transport medyczny ze stoku do szpitala oraz – jeżeli jest wymagany – transport lotniczy do kraju z wykorzystaniem tzw. air-ambulansu. Przewóz poszkodowanego z alpejskiego kraju do Polski kosztuje (w przeliczeniu na naszą walutę) minimum 40–50 tys. zł.
Jak podaje Agnieszka Rosa z PZU, w ubiegłym roku najdroższym wypadkiem w sezonie narciarskim, jaki przydarzył się klientowi tego towarzystwa, było złamanie nogi na stoku we francuskich Alpach. Tamtejszy szpital wystawił rachunek za leczenie w wysokości ok. 140 tys. zł.
Nie tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta