A mogło być normalnie
Wciąż jesteśmy w tyle, jeśli chodzi o standardy praw człowieka. A przecież w zwiększeniu ochrony przed mową nienawiści nie chodzi o złowrogą „ideologię gender" – uważają Krzysztof Stępiński, Damian Tokarczyk.
Jeszcze kilka miesięcy temu zmierzaliśmy ku normalności, przynajmniej w procedurze karnej. Kiedy wydawało się, że właściwy kierunek dalszych zmian jest oczywisty (reforma postępowania przygotowawczego połączona z budową sprawnej i niezależnej od polityków prokuratury), rządzący wpadli na pomysł, że lekiem na całe zło będzie powrót do procesu inkwizycyjnego, w którym sąd na rozprawie prowadzi śledztwo i w ten sposób wspomaga słabnące oskarżenie. W rezultacie dobra zmiana marszowym krokiem wkracza na sale sądowe. Komitet Rady Ministrów przyjął 8 stycznia 2016 r. projekt ustawy odsyłającej w niebyt nowelizację procedury karnej, która – jako owoc wieloletnich prac – weszła w życie 1 lipca zeszłego roku. Słoń może kręcić piruety w składzie porcelany, tylko po co? Zakłada się, że krok w tył zostanie wykonany 1 kwietnia (2016 r.), kiedy zwyczajowo robimy bliźnim psikusy. Obawiamy się, że śmiesznie nie będzie, zwłaszcza że prace nad projektem toczą się w ekspresowym tempie, co – jak uczy doświadczenie – nie sprzyja jakości tworzonego prawa. Niejako przy okazji odwrotu od procesu karnego bliskiego standardom XXI w., w którym strony prowadzą spór przed obiektywnym sędzią, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił, że w ministerstwie nie będą kontynuowane prace zmierzające do rozszerzenia ochrony obywateli przed mową nienawiści. Do tej zapowiedzi odnoszą się nasze przemyślenia....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta