Ciemne strony arbitrażu inwestycyjnego
Władza publiczna powinna pamiętać, że dla państw gospodarzy inwestycji, w tym Polski, system ochrony inwestycyjnej nie jest wolny od patologii – pisze prawnik
Ostatnimi czasy, szczególnie wśród praktyków prawa, coraz częściej słyszy się głosy i komentarze dotyczące systemu ochrony inwestycyjnej przyznanej przez Polskę inwestorom zagranicznym pochodzącym z krajów, z którymi Polska zawarła dwustronne traktaty o wzajemnej ochronie i popieraniu inwestycji (tzw. BIT, z ang. Billateral Investment Treaty). Polska obecnie jest stroną 60 traktatów BIT, zawartych w ciągu 11 lat pomiędzy rokiem 1987 (BIT z Belgią i Luksemburgiem) a 1998 (BIT z Iranem).
System ten, oparty na mechanizmie międzynarodowego arbitrażu, pozwala inwestorom zagranicznym pozwać kraj goszczący inwestycję (np. Polskę) w każdej sytuacji, w której inwestor uzna, że jego inwestycja doznała uszczerbku (tzw. arbitraż inwestycyjny). Wskazywanym powodem sporu jest brak należytej ochrony zagwarantowanej traktatowo w BIT przez kraj gospodarza.
Międzynarodowy arbitraż inwestycyjny umożliwia inwestorowi zwrócenie się z żądaniem ochrony do trybunału arbitrażowego, z pominięciem krajowych organów ochrony prawnej (np. sądów powszechnych). W praktyce arbitrażu inwestycyjnego rzadko sięga się do przepisów prawa krajowego, a znacznie chętniej stosuje się ogólne lub uniwersalne zasady prawne. Orzecznictwo międzynarodowych trybunałów arbitrażowych jest nastawione co do zasady proinwestorsko, a poprzez szerokie i elastyczne podejście do zagadnień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta