Małe lotniska mają duże kłopoty
Klapa Radomia pokazuje, jak kosztowne są marzenia lokalnych samorządowców. Zagrożonych jest jeszcze kilka portów lotniczych w Polsce.
Danuta Walewska
W poniedziałek 22 lutego lutego odlatuje z Radomia ostatni samolot. Maszyna Czech Airlines poleci z Radomia przez Ostrawę do Pragi. I już nie wróci. – Nie jesteśmy zainteresowani kontynuacją tych lotów – mówi Daniel Sabik, rzecznik CSA. Średnia zapełnienia samolotów na tej trasie to trzy osoby na lot.
W ten sposób, przynajmniej na jakiś czas, kończy się sen o budowie lotniczej potęgi Radomia. Wcześniej, 18 listopada, swoją przygodę z nim zakończył łotewski przewoźnik Air Baltic. Nie było chętnych do latania w świat przez Rygę. Powód jest prosty – godzinę i 40 minut potrzeba na dojazd do warszawskiego lotniska Chopina, które oferuje więcej połączeń niż Łotysze i Czesi.
Początki radomskiego lotniska były piękne. 7 czerwca 2014 roku o godzinie 12.05 wylądował tam pierwszy cywilny samolot. Była to awionetka radnego Wiesława Wędzonki, który przyleciał z aeroklubowego lotniska w Piastowie. Był również pasażer. Tomasz Siwak, prezes radomskiego portu. A potem już wszystko szło nie tak. Linie 4You Airlines zbankrutowały, zanim ich pierwszy samolot oderwał się od ziemi. Nie wypaliła umowa z egipskimi liniami Nesma Airlines, które miały latać na trasie Radom–Hurghada, bo zbankrutowało biuro podróży Alfa Star, które chciało wozić tymi samolotami swoich turystów. Nie doszło też do podpisania umowy z Ryanairem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta