Demokratyczne państwo bezprawia
Politycy ścierających się frakcji wyrażają przekonanie, że miejsca w Trybunale powinny się stać partyjnym łupem. Takie plemienne rozumienie roli TK jest szkodliwe – pisze sędzia.
W ostatnim czasie, w związku z działalnością Komisji Weneckiej, powrócił temat kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Warto zatem przypomnieć sytuację prawną, pozostawiając komentarze publicystom i politykom. Zwłaszcza że spór o Trybunał jest dość zawiły pod względem faktycznym i prawnym, więc niezrozumiały dla przeciętnego odbiorcy.
Czarna seria bezprawności
Pod względem prawnym sprawa jest oczywista. Orzeczenia Trybunału są bowiem ostateczne i wiążące, nawet jeśli inne organy państwa mają opinię odmienną. Potwierdziła to Komisja Wenecka we wstępnej opinii. 7 stycznia 2016 r. Trybunał Konstytucyjny umorzył postępowanie w sprawie U 8/15, dotyczące uchwał Sejmu odnoszących się do „wygaszenia" mandatów pięciu sędziów TK wybranych przez poprzedni Sejm oraz wyboru pięciu sędziów TK przez parlament obecny. W uzasadnieniu tego postanowienia podtrzymał stanowisko przyjęte w wyrokach z 3 i 9 grudnia 2015 r. (w sprawach K 34/15 i K 35/15), iż uchwały o braku mocy prawnej nie mogą być traktowane jako prawnie wiążące stwierdzenie nieważności wyboru sędziów TK dokonanego 8 października 2015 r. Innymi słowy – trzech sędziów TK (prof. Roman Hauser, prof. Andrzej Jakubecki i prof. Krzysztof Ślebzak) zostało wybranych przez poprzedni Sejm prawidłowo i powinni być dopuszczeni do orzekania. Sejm obecnej kadencji nie mógł bowiem skutecznie wygasić ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta