Tu chodzi o sąd ludowy
O tym, dlaczego działalność Komisji Weryfikacyjnej będzie fikcją, oraz jak stołeczna palestra chce pomóc poszkodowanym przez reprywatyzację, mówi warszawski adwokat w rozmowie z Renatą Krupą-Dąbrowską
Rz: W tym tygodniu Sejm uchwali przepisy powołujące do życia Komisję Weryfikacyjną. Taka komisja to dobry pomysł?
Maciej Górski: Nie najlepszy. Od początku budził ogromne kontrowersje zarówno natury konstytucyjnej, jak i czysto praktyczne.
Co pan ma na myśli?
Zacznę od wątpliwości czysto praktycznych. Zgodnie z projektem ustawy o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich wydanych z naruszeniem prawa (tzw. ustawa weryfikacyjna), Komisja Weryfikacyjna będzie składała się z dziewięciu osób. Iloma więc sprawami tak małe grono osób jest w stanie się zająć w ciągu roku? Kilkoma, kilkunastoma? Na pewno nie będzie ich więcej. Tymczasem do tej pory miasto ustanowiło prawo użytkowania wieczystego do 4 tys. nieruchomości, a kolejne 4 tys. wniosków czeka na rozpatrzenie. Gdyby komisja miała się zająć jedynie sprawami zwrotowymi, a jedna sprawa będzie trwać pół roku, to przed komisją 2 tys. lat pracy. Jak widać, zajęcie się całościowo problemem weryfikacji postępowań reprywatyzacyjnych będzie zwykłą fikcją.
Na czym więc będzie polegać jej praca?
W świetle reflektorów komisja otworzy akta kilku najbardziej głośnych, medialnych spraw typu Chmielna 70 czy kamienica na Noakowskiego i na tym zakończy swoją działalność. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta